wtorek, 16 marca 2010

przepraszam Swiecie

ze nic nie napisalem. Niestety nie bylem w stanie gdyz:
malzonka zaniemogla i ratunek niesc jej musialem w tejze godzinie slabosci.

poniedziałek, 15 marca 2010

no wiec....

Poniewaz rzesze fanow mailuja, pisza smsy, dzwonia, tudziez osobiscie mnie motywuja, postanawiam cos dzisiaj napisac.
Teraz swiat ma zamrzec w oczekiwaniu.

sobota, 6 marca 2010

prosze o komentarze, zastanawiam sie czy pisac dalej

Henry nigdy się nie nudził, bardzo rzadko też miał na tyle dużo wolnego czasu, żeby móc pogrążyć się w lekturze gazety i pykając ulubioną fajkę wygodnie rozsiąść się w fotelu.
Posiadanie kilku osobowości powoduje, że człowiek nigdy nie może się zrelaksować – przynajmniej tak to wyglądało w przypadku Henry’ego. Całe szczęście, że wszystkie jego osobowości miały ustalony plan dnia, grafik, który był powszechnie akceptowany.
Tak więc pierwsza budziła się Betty, dama w średnim wieku, samotna, zodiakalna waga. Mało ekstrawagancka, raczej typowa kura domowa (przepraszam, „strażniczka ogniska domowego” jak to lubiła się określać). Ponieważ zawsze towarzyszyło jej poczucie obowiązku, Betty lubiła wstawać wcześnie rano, mniej więcej około godziny 6:00. Ścieliła łóżko, brała szybki prysznic, robiła śniadanie (plus kanapki do pracy), słuchała wiadomości w radiu a czasami dokańczała czytać gazetę z dnia poprzedniego. Punktualnie o 9:00 do drzwi podświadomości Henry’ego pukał Major. Betty otwierała, witała się, zakładała płaszcz ( w międzyczasie relacjonując Majorowi ranne wiadomości) i wychodziła. O godzinie 9:28 miała autobus do pobliskiego Miasteczka, gdzie jeździła codziennie na targ i do fryzjera. Jakkolwiek codzienne wizyty Betty na targu nie powinny nikogo dziwić. Wszak oprócz produktów spożywczych oferował on takie atrakcje jak; różne używane graty, ubrania i zwierzaki – a w szczególności koty, które Betty uwielbiała. Na targu było też zlokalizowane wesołe miasteczko, gdzie można było kupić prażone orzechy i wate cukrową. Jednak regularne wyjścia do fryzjera to już zupełnie co innego. Te codzienne wizyty w zakładzie „U Alfonsa” ( z przerwą na weekendy i „specjalne” dni w miesiącu), nie były bynajmniej spowodowane nadmierną dbałością o fryzurę Betty, która to była zawsze porządnie ułożona i spięta trzema spinkami. Poza tym średnio wnikliwy obserwator zauważyłby, że pan Alfons, zaraz po jej wejściu „udawał się na obiad”. Tak przynajmniej obwieszczała tabliczka, która wywieszał w witrynie zakładu.
Dlatego też takie zachowanie nie umknęło uwadze pani Watkins – sprzedawczyni ze sklepu mięsnego ulokowanego po drugiej stronie ulicy. Ta powszechnie znana i lubiana ze swojego rubasznego poczucia humoru starsza pani, może w wojsku nie była, jednak posiadała wszystkie cechy porządnego snajpera. Dwie z nich; dobre oko i cierpliwość przydawały się podczas długich godzin obserwacji otoczenia (tzn. wszystkiego co można zauważyć przez witrynę sklepu mięsnego, tj. wspomnianego już punktu pana Alfonsa, kwiaciarni umiejscowionej po prawej stronie fryzjera oraz sklepu spożywczego po lewej stronie).

CDN
Prosze o komentarze !!!

poniedziałek, 1 marca 2010



Prawdziwy macho ze swoim prawdziwym killerem.

Miro Drzewiecki

Normalnie staram sie nie pisac o polityce. Co prawda studiuje ten kierunek, ale nasza krajowa polityka mnie mierzi. To tak jak bycie gastrologiem wcale nie zmusza do pochylania sie nad kazda kupa. Jednak czasami, tak czlowieka emocje przypila, ze musi cos powiedziec. Z reguly jak sie wdepnie w g.... to sie mowi k.... No to ja niedoszly politolog, natknawszy sie na takie polityczne g.... chcialbym je skomentowac. Ostatnio duzo mowi sie o aferze hazardowej i o komisji z tym zwiazanej. Jakkolwiek istnienie takich komisji wedlug mnie pozbawione jest sensu, tak naglasnianie ( i to nawet z przesada) wystepkow politykow jak najbardziej jest potrzebne. Polityk, z racji wykonywanego przez siebie zawodu (niektorzy mowia o misji) narazony jest na ataki z kazdej mozliwej strony. Ryzyko zawodowe, mozna by rzec. Jesli taki polityk mysli, ze dziennikarze nie czekaja na jego najmniejsze potkniecie to albo jest naiwny jak dziecko, albo ma swiat skrzywiony przez narkotyki i alkohol. Jesli jest sie ministrem, cokolwiek by sie nie robilo, trzeba sie nad tym zastanowic nie 2, nie 3 ale 10 razy. Z pewnych znajomosci po prostu trzeba zrezygnowac. Takie zycie Panie Miroslawie. Tym bardziej, ze taki znajomy, kumpel czy "przyjaciel" moze stanowic realne zagrozenie. Historia pani Sawickiej chyba Pana nie uswiadomila? Moze zapomnial Pan takie nazwisko jak Lipiec? (nomen omen Panski poprzednik). Polityk, ktory nie zdaje sobie sprawy z zagrozen nie powinien zajmowac sie polityka w ogole.
Lobbing to nic zlego. Rozne grupy interesu lobbuja tak w polskim jak i w innych parlamentach. Na tym polega polityka, reprezentuje sie grupy interesu. Niewazne czy sa to gospodynie wiejskie, zwolennicy miekkich narkotykow czy tez chociazby tacy mleczarze. Rozumiem, jesli wspiera sie takie dzialania, ktore w posredni czy tez bezposredni sposob sa dobre dla kraju. Tacy mleczarze na przyklad. Przyjmijmy, ze lobbuja za wprowadzeniem cla na wyroby mleczne. Oczywiscie, robia to we wlasnym interesie, ale dzieki temu skorzystaja tez rolnicy produkujacy mleko, budzet (cla, wzrost zatrudnienia), ZUS i KRUS.
Branza hazadrowa i kumpel od jednorekich bandytow to co innego. Na tym ani nie zyska spoleczenstwo ani buzdet.
To okradanie Polski, i chociaz nie mam zapedow nacjonalistycznych to takie dzialanie panie Drzewiecki budzi moj niesmak. Natomiast Panskie pozniejsze zachowanie, wzbudza juz tylko odraze. Atakowanie polityki (jaka by nie byla), politykow i dziennikarzy (jacy by nie byli) i oskarzanie ich o nagonke, smierc matki to juz przesada. Nie ma ludzi nieomylnych, kazdy moze zbladzic, kazdy moze upasc. Wtedy dopiero mozna odroznic Polityka od politykiera, wlasnie po jego zachowaniu w takiej sytuacji. Gdyby byl Pan politykiem, umialby Pan sie przyznac do bledu. Przeprosic i usunac sie w cien. Uciec za granice i rzucac oszczerstwa z bezpiecznej odleglosci moze kazdy. Dlatego jako polityk jest Pan dla mnie skonczony. Mam nadzieje, ze nie tylko dla mnie.