poniedziałek, 1 marca 2010

Miro Drzewiecki

Normalnie staram sie nie pisac o polityce. Co prawda studiuje ten kierunek, ale nasza krajowa polityka mnie mierzi. To tak jak bycie gastrologiem wcale nie zmusza do pochylania sie nad kazda kupa. Jednak czasami, tak czlowieka emocje przypila, ze musi cos powiedziec. Z reguly jak sie wdepnie w g.... to sie mowi k.... No to ja niedoszly politolog, natknawszy sie na takie polityczne g.... chcialbym je skomentowac. Ostatnio duzo mowi sie o aferze hazardowej i o komisji z tym zwiazanej. Jakkolwiek istnienie takich komisji wedlug mnie pozbawione jest sensu, tak naglasnianie ( i to nawet z przesada) wystepkow politykow jak najbardziej jest potrzebne. Polityk, z racji wykonywanego przez siebie zawodu (niektorzy mowia o misji) narazony jest na ataki z kazdej mozliwej strony. Ryzyko zawodowe, mozna by rzec. Jesli taki polityk mysli, ze dziennikarze nie czekaja na jego najmniejsze potkniecie to albo jest naiwny jak dziecko, albo ma swiat skrzywiony przez narkotyki i alkohol. Jesli jest sie ministrem, cokolwiek by sie nie robilo, trzeba sie nad tym zastanowic nie 2, nie 3 ale 10 razy. Z pewnych znajomosci po prostu trzeba zrezygnowac. Takie zycie Panie Miroslawie. Tym bardziej, ze taki znajomy, kumpel czy "przyjaciel" moze stanowic realne zagrozenie. Historia pani Sawickiej chyba Pana nie uswiadomila? Moze zapomnial Pan takie nazwisko jak Lipiec? (nomen omen Panski poprzednik). Polityk, ktory nie zdaje sobie sprawy z zagrozen nie powinien zajmowac sie polityka w ogole.
Lobbing to nic zlego. Rozne grupy interesu lobbuja tak w polskim jak i w innych parlamentach. Na tym polega polityka, reprezentuje sie grupy interesu. Niewazne czy sa to gospodynie wiejskie, zwolennicy miekkich narkotykow czy tez chociazby tacy mleczarze. Rozumiem, jesli wspiera sie takie dzialania, ktore w posredni czy tez bezposredni sposob sa dobre dla kraju. Tacy mleczarze na przyklad. Przyjmijmy, ze lobbuja za wprowadzeniem cla na wyroby mleczne. Oczywiscie, robia to we wlasnym interesie, ale dzieki temu skorzystaja tez rolnicy produkujacy mleko, budzet (cla, wzrost zatrudnienia), ZUS i KRUS.
Branza hazadrowa i kumpel od jednorekich bandytow to co innego. Na tym ani nie zyska spoleczenstwo ani buzdet.
To okradanie Polski, i chociaz nie mam zapedow nacjonalistycznych to takie dzialanie panie Drzewiecki budzi moj niesmak. Natomiast Panskie pozniejsze zachowanie, wzbudza juz tylko odraze. Atakowanie polityki (jaka by nie byla), politykow i dziennikarzy (jacy by nie byli) i oskarzanie ich o nagonke, smierc matki to juz przesada. Nie ma ludzi nieomylnych, kazdy moze zbladzic, kazdy moze upasc. Wtedy dopiero mozna odroznic Polityka od politykiera, wlasnie po jego zachowaniu w takiej sytuacji. Gdyby byl Pan politykiem, umialby Pan sie przyznac do bledu. Przeprosic i usunac sie w cien. Uciec za granice i rzucac oszczerstwa z bezpiecznej odleglosci moze kazdy. Dlatego jako polityk jest Pan dla mnie skonczony. Mam nadzieje, ze nie tylko dla mnie.

1 komentarz:

  1. Mira poniosło. Poczuł się jak zmarznięty podróżnik którego przyjęli życzliwi ludzie pod swoją strzechę. Dali mu jeść, pić (sądząc po oczach jakieś dobre Whisky)posadzili przy ciepłym kominku i powiedzieli: No opowiadaj Miruś, opowiadaj. W okowach ciepłego, bezpiecznego schronienia, nasz EX, zaczął się pruć jak prześcieradło. Że on ma Miro na imię, ma czapkę niewidkę i koszulkę supermena i wszyscy mogą mu skoczyć. A wszyscy co nie są jego kolesiami są be, a polska to dziki kraj. Myślę że tymi słowy chciał poczuć się trochę jak Tony Halik. Tęskno mu za przygodą i nieznanym. Razem z naszym mistrzem kabaretu, byłą gwiazdą Śmiechu Warte, Tadziem Drozdą postanowili zostać czerwonosymi i pobawić się w uczciwych. To taka nowa zabawa, znana od jakiś 10 lat. Jedni znają jej zasady, inni nie. Miro ich nie poznał, jak typowy Polak, wyrzucił instrukcje do kosza. Mam tak samo jak ty nadzieję że do polityki już nie wróci, a jak ma ochotę niech zostanie w tym ciepłym, słodkim domu swoich "przyjaciół" od golfa.

    OdpowiedzUsuń